Nowy rok akademicki. Szara rzeczywistość jesiennego, pochmurnego dnia w Poznaniu. Myśli przemykają przez głowę. Czas wstać, ale ta lewa noga jakaś taka dziwna ...
Mam mętlik w głowie. Łamigówka rozpoczyna się. Wkrótce dostaję diagnozę. Co teraz? Łapię się wszystkiego, co mogę. Tylko wrodzony ośli upór nie pozwala mi się poddać. Nadal szukam. Czasami tracę nadzieję. Może już nigdy nie zatańczę? Uwielbiam wyszaleć się na parkiecie. Jak taka młoda kózka. Niewiele jest teraz z tej kózki. Stwardnienie rozsiane przyszło w najmniej oczekiwanym momencie. Plany były inne.
Znajoma lekarka podaje kontakt do Kariny. Piszę e-maila z duszą na ramieniu. Już tyle razy się rozczarowałam. Zaczynamy razem pracować. Ja czuję się coraz lepiej. Widzę sprawy w innym świetle. Nie jestem już taka smutna, odzyskuję dobry humor. Wiem jak ważne to do wyzdrowienia. W końcu spotkałam kogoś, kto mnie rozumie. Czuję wsparcie, którego tak bardzo potrzebowałam.
Ja zrezygnowana, wręcz załamana, zaczynam czuć się jak przeobrażająca się poczwarka.
Może ostatecznie jest i szansa na motyla? Może skrzydła mi nie wyrosły, ale zaczynam czuć się, jakbym je faktycznie miała. Zaczyna mi się chcieć. A to już dużo. Bardzo dużo. Szkła w okularach też jakieś inne. Już nie takie przydymione, szare. Czyżby różowe? Cóż, może nie różowe, ale z pewnością bardziej wyraziste. Uśmiecham się. Wiem, że jest dobrze. Wiem, że będzie jeszcze lepiej. To te sesje przyniosły takie efekty.
Może ostatecznie jest i szansa na motyla? Może skrzydła mi nie wyrosły, ale zaczynam czuć się, jakbym je faktycznie miała. Zaczyna mi się chcieć. A to już dużo. Bardzo dużo. Szkła w okularach też jakieś inne. Już nie takie przydymione, szare. Czyżby różowe? Cóż, może nie różowe, ale z pewnością bardziej wyraziste. Uśmiecham się. Wiem, że jest dobrze. Wiem, że będzie jeszcze lepiej. To te sesje przyniosły takie efekty.
I zapisałam sie na lekcje ukochanego tanca flamenco...
A wszystko zaczęło się tamtego poranka 25 lat temu ...
Fot. Pexels